...Zapisałem na kościoły. Niech się W. Ks. Mość przysłucha, co ich tam za mnie się modli.
...Sodalis Marianus! a tak! i konfederat barski, panie kochanku, amen.
Nazajutrz, jak tylko mnie ze służby zwolniono, przypomniawszy sobie wczorajszy sepet i różne inne ciekawości, postanowiłem przypomnieć się Napiórce, który dla mnie dawniej dosyć był łaskaw. Przystęp do starego nie bardzo łatwy był dla wszystkich, ale pod pogodę i dobry humor, można go było skaptować. Dwa razy wparłem się, szukając go, do izby w baszcie, alem tylko Paraskę zastał drzemiącą u kądzieli.
Izba była stara, widać jeszcze z zamku pierwszego pozostała, który Sierotka przerobił, sklepienia w niej ze sznurkami, spiczaste. Ściany nagie, całe były ćwieczkami ponabijane, a na nich wisiały klucze duże, małe, ogromne, pordzewiałe i błyszczące, niektóre z poprzywiązanemi papierkami, inne z drewnianemi klockami na sznurkach. Wiele z nich tak wyglądało dziwnie, iż mi się podobnych w życiu nigdy widzieć nie trafiło. Były i takie pono, które już do niczego nie służyły i dawno nic nie otwierały. Przy ścianie przeciwnej, stały rzędem pod oknem różne pastki na myszy, drewniane i druciane, cegłami przyciskane i na strunach. Z drugiej strony stolik obruskiem nakryty reprezentował ołtarzyk. Stał na nim obraz N. Panny Leśniańskiej w ramach czarnych, a obok dwa lichtarze drewniane, dwa otłuczone słoiki z kwiatkami i krucyfiks roboty jakiegoś wiejskiego artysty. Z boku książka i okulary świadczyły, że Napiórko modlił się przed tym obrazem.
Ta odrobina sprzętu i stolik składał całe jego mienie; mógłby był sobie choć lepsze krzesło znaleźć na strychu, ale wolał siedzieć na zydlu, niż ruszyć to, co za pańskie uważał. W alkowie stało łóżko podobne do kapucyńskiego, twarde i wyleżane.
Trzeciego dnia dopiero zastałem go w domu, przy śniadaniu. Że dzień był postny, śledzia w occie
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnie chwile Księcia Wojewody (Panie Kochanku).djvu/125
Ta strona została uwierzytelniona.