Zasłyszeli to ludzie, a że Księciu każdy się starał dogodzić z serca, ten i ów myśleć począł gdzieby i jak Wojszczankę mu pokazać.
Zręczność się nie nastręczyła, aż dopiero w zapusty. Zdaje się, że tam ktoś i podrobić to musiał. Oddawna szło o to bardzo panu sędziemu Zabielle, żeby też raz choćby, Radziwiłła miał u siebie. Byli ci Zabiełłowie ludzie, jak wiadomo, niegdyś bardzo majętni i pięknie spokrewnieni, ale nieładem fortunę puścili. Świeciła się jeszcze szczątkami, mimo długów, procesów i rozmaitego ratunku, który tylko oddalał ruinę.
Sędzia w Nieświeżu często bywał. Nosił się po francuzku, choć języka tego nie umiał i nie rychło strój ten przywdział. Smakowały mu stosunki książęce i rad się pańskiej trzymał klamki. Choć majątku ledwie resztka była, występowano przy okazji tak, żeby Radziwiłłom zrównać. Śmiał się z tego książę Miecznik, śmieli się drudzy, ale pompa nie ustawała. Sędzia sześcią końmi jeździł, z których i jednego nie było bez kalectwa, służba miała barwę paradną choć łataną, dworu ćma się uwijała, której gdy do Nieświeża z sobą przywiózł na przekarmienie, to się wygłodzeni jak szarańcza do mis rzucali, że przy nich nikt się już nie pożywił, ani miał co polizać
W zapusty namówił ktoś Zabiełłę, ażeby wieczór wyprawił, zaręczając mu, że i Radziwiłł przyjedzie, jeźli tego dokażą, aby Wojżbunówna u nich była, bo ją Miecznik widzieć chciał z blizka. Sędzia wziął na kieł i zaklął się, iż Wojskiego namówi, uprosi, choćby przed nim miał uklęknąć. Jakoż pojechał sam zaraz; ale nadaremnie molestował, męczył, klękał, Wojski wręcz dał rekuzę. Nie dano mu za wygraną; pojechała nazajutrz pani sędzina, w nadziei tej, że się kobiecie nie odmawia niczego. Siedziała cały dzień, i zmęczyła tak Wojżbuna, iż się nareszcie zgodził z córką przybyć do P...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnie chwile Księcia Wojewody (Panie Kochanku).djvu/39
Ta strona została uwierzytelniona.