Zabiełło pobiegł zaraz do Nieświeża księcia zapraszać, który nie rad do takich domów uczęszczał, gdzie ceremonii było wiele a swobody mało i ostatecznie kończyło się tem, iż przypłacić musiał.
Na pierwszym wstępie Sędzia oświadczył, iż Wojski z córką na ten dzień przybyć mu przyrzekł.
— Mówiono mi, że W. Ks. Mość ciekaw zbliska oglądać to nasze domorosłe cudo, które się na świat rzadko pokazuje. Otóż może choć na tę wędkę wdzięków panny Wojszczanki zwabię Księcia do siebie.
Książę się zarumienił.
— Mój mości dobrodzieju, panie kochanku — odezwał się — miło mi zawsze sobie zaskarbiać serca obywatelskie... i nie dla panny Wojszczanki, ale dla służenia im, przyjadę.
Uradowany Zabiełło zebrał prawdziwe pospolite ruszenie na mil dziesięć dokoła. Dom mieli spory, stary, drewniany, sal w nim dużo, choć nizkich, ale wcale obszernych; na tę jednak uroczystość, choćby dwa razy większy dwór nie starczył. Poopróżniano więc i pobielono na nowo izby, z których wyrzucono łóżka i pościele, aby tych gości jako tako pomieścić. Kapelę Zabiełło sprowadził ze Słucka, cztery moździerze wystawiono w dziedzińcu i od ogrodu, dla ogłaszania wiwatów. Zkąd na ten występ pieniędzy sędzia wziął, Bogu tylko i żydom było wiadomo. Dosyć, że paradnie się dzień ten obchodzić zabierano.
Mróz był trzaskający, ale we dworze jak w łaźni; izby pełne, że się drzwi zamykały z trudnością. Opisywać to ciężko i nie ma po co, boć Waszeć nieraz godów takich świadkiem bywał. Dla tego samego, że Radziwiłł miał przybyć, szlachta się zbiegła, on też jechał ze dworem znacznym.
Gdyśmy przybyli pod obiadową godzinę, czekali gospodarstwo w ganku, mimo zimna, a moździerze oznajmiły radosną nowinę. Nie obeszło się bez mowy jednej, którą miał sam sędzia, a drugą rejent Pace-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnie chwile Księcia Wojewody (Panie Kochanku).djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.