Węgrzynek pobiegł na skinienie do apteczki, i powrócił z flaszką, chlebem, solą... ba! i z piernikiem.
Patrzał Pukało jak on też będzie pił, ale zobaczywszy, że szczerze wychylił kieliszek, aż mu się lżej na duszy zrobiło, od roku bowiem panicz nie powąchał żadnego napoju.
— To już chyba ktoś zdjął czary! rzekł w duchu.
— No, mój Pukało, będziesz ty na mnie gderał może — odezwał się po chwili Konrad, — ale już tak dłużej marnieć nie chcę... Trzeba mi się trochę rozruszać... myślę w podróż się wybrać.
— A to Duch Święty natchnął! — zawołał Dalifur, składając ręce. Albożbym to ja temu oponować się śmiał! Jedź pan, jedź, ino nam wesół powracaj. Czy do siostry, czy do brata, czy wreszcie choćby do Warszawy, do Krakowa... toć się pan rozerwie, a i wszystko dobrze będzie.
— Ale ba! — zaśmiał się Konrad: ty myślisz, że ja na taką małą wybieram się wędrówkę?
— No? a dokądże?
— Pomyślałem sobie... ot... zobaczę moją, a raczej moich dziadów ojczyznę Wenecję, a ztamtąd łatwo mi się będzie i do Grobu Pańskiego, do Jerozolimy dostać.
Pukało struchlał...
— To źle — rzekł w duchu — to źle! Próżnom się za wczasu ucieszył... gorszem to jeszcze pachnie niż siedzenie w domu.
Nie śmiał się wyraźnie sprzeciwiać Pukało pobożnej intencji; wiedział, że do Jerozolimy pielgrzymów jeździ siła; znał to, że się nie godzi od takiego aktu odciągać; słyszał, że książe Radziwiłł był tam sierotka i wielu panów świeckich i duchownych; a Wenecji też, do której jakiś instynkt ciągnął serdeczny, nie wypadało odradzać. Ale gdzie znów młodemu i nie tak bardzo bogatemu chłopcu — myślał — na taką się puszczać imprezę?
Z razu więc zamydlił ni tem ni owem.
— A czemuż nie! czemuż nie! rzekł — tylko że to oboje, choćby i ta Wenecja, cóż dopiero Jerozolima... daleko strasznie, a podróż kosztowna... i do licha niebezpieczna... W Ziemi Świętej z pogany sprawa... z morzem, z okrętami... z fluktem niepewnym, z nawą kruchą... E! gdyby tylko intencja pielgrzymki, tobym wotował za Kalwarją naszą albo Częstochową.
— Zapominasz o Wenecji, mój miły — odparł Konrad — i o tem, że ja jechać chcę właśnie dla widzenia krajów, dla poznania świata... dla...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Półdjablę weneckie.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —