Ta strona została uwierzytelniona.
ją jak ztąd wyciągnąć... A, jak ono jest to jest, — dodał podając rękę Margockiemu, — za przestrogę wam serdecznie dziękuję. Z duszy, z duszy...
Rzuciwszy to ziarno z którego się spodziewał że coś urosnąć musi, plenipotent zakręcił się, wziął za czapkę i pożegnawszy gospodarza, który go na ganek przeprowadził, odjechał.
KONIEC TOMU PIERWSZEGO.