Krawat i kamizelkę matka własnemi rękami odnowiła i wyprasowała.
Na folwarku panna Klara była niesłychanie zajęta sobą i Zosią. Miała trzy suknie jedwabne, a wszystkie okazały się zleżałe i nie świeże; potem Zosia nie chciała się tak ubrać jak ona życzyła. Ztąd spór żwawy... patetyczne występy, a ostatecznie zostało dziewczę przy białej sukience i złotej bransolety, którą miało od ojca, nie włożyło... P. Ostójski kłopot miał z białemi rękawiczkami. P. Klara utrzymywała że żadnych innych włożyć nie podobna bez uchybienia domowi i okazania nieumiejętności znalezienia się — a jedyne ex-białe jakie w szufladzie się znalazły jeszcze z zaprzeszłorocznych zapust, były i poprute i zbrudzone niegodziwie. Spadł tedy na pannę Klarę obowiązek przywrócenia im pierwotnej fizyognomii — co z lewą dosyć szczęśliwie się udało, prawa zaś do życia nowego wskrzeszoną być nie mogła. Żywy umysł p. Klary wskazał Ostójskiemu sposób przyzwoity ukrycia tego defektu, zaleciła mu ażeby na lewą rękę włożył rękawiczkę, a w prawej trzymał drugą, której kalectwa nikt w ten sposób dojrzeć nie mógł. Było to nawet wedle panny Klary, bardzo z szykiem, jedną rękawiczkę trzymać tak podartą, okazując pewne lekceważenie dobrego tonu — dla wyrobów rękawiczniczych i tego tam talara głupiego który się za nie płacił.
O godzinie naznaczonej Ostójski, panna Klara i Zosia siedli do poczwórnego kocza, boć piechotą choć blizko iść nie wypadało. Woźnicy wydano ze składu nowy kapelusz i białe perkalowe rękawiczki... ruszono.
Ks. Kanonik z zapasowym parasolem niebieskim
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pałac i folwark 01.djvu/86
Ta strona została uwierzytelniona.