Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pałac i folwark 02.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

iż — baron Sauer wziął na siebie ułożenie wszelkich interesów pieniężnych i że hrabia z nim o tem będzie musiał pomówić jako z opiekunem jego przyszłej żony. Hrabia prawie to wolał, jednak kwaśno mu było. Tegoż dnia napisał bilecik do barona, który się zjawił zaraz dla pogadanki.
Wielkiemu panu ciężko przychodziło otrzeć się o drażliwą materyę, ale — musiał.
— Kochany baronie, — rzekł, — wiesz jak z łaski plenipotentów i złych ludzi z któremi mieliśmy do czynienia, majątek nasz został nadwerężony. Przyjdzie wam go okupić pieniędzmi synowej, ale cóż my dla siebie wymówić mamy?
Bębniąc po stole palcami i wpatrując się w swą tłustą rączkę Sauer począł, nie spojrzawszy nawet na hrabiego.
Les bons comptes font les bons amis! Ja także pragnąłem o tem z kochanym hrabią pomówić. Sprawa mojej pupilli i synowicy nie moja, wymaga z mej strony nadzwyczajnej baczności... cudzy interes, panie hrabio — cudzy — rzecz święta!
Westchnął.
— Jużcić na to nie pozwoli nasza familia, aby hrabia i hrabina zostali bez przyzwoitego utrzymania, ale — my wiele dać nie możemy... Tam na majątku niema nic... nic...
— Panie baronie, przy dobrem gospodarstwie... będzie przewyżka... — zawołał hrabia.
— No! toż trzeba żeby mąż coś miał! To co my ofiarujemy, to tylko z serca dobrego i przez szacunek dla państwa... ale my wiele dać nie możemy. Filipina ma trzykroć sto tysięcy talarów. Co one zrobią wło-