knego wychowania i wybornego tonu. Długi czas przeżyła za granicą, i dla niej ten nasz świat dzikim się wydaje, ale interesa zmuszają ją żyć tutaj.
Ma kilka procesów i zawikłane różne familijne układy. Wzdycha i nudzi się, ale do konieczności zastosować się musi. Mama mnie przestrzegła, że zastanę córkę hrabiny, wdowę... panią Emilję i kazała mi się mieć na ostrożności. Młoda jest jeszcze, piękna i ujmująca w towarzystwie... ale Mama powiada, że pierwszy jej mąż był z nią nieszczęśliwym. Nie chciała mi wytłumaczyć dla czego? Oczy ma bardzo piękne i używać ich umie. Obie z matką nie mogą wyrazów dobrać na odmalowanie stanu tego kraju, wśród którego są żyć zmuszone. — Pani Emilja powtórzyła razy kilka z ironią: Cette chére patrie! Zupełniśmy się znaleźli zgodnemi w zapatrywaniach naszych... Hrabina Marja powiada, że jak tylko swoje i córki interesa ureguluje, jednego dnia tu nieposiedzi — ćest un trou abominable! powtórzyła mi raz jeszcze.
Nie mogę już spamiętać wybornych anegdot jakie mi opowiadały o tutejszem towarzystwie i żywiołach z jakich się składa. Naturalnie, nazajutrz zostałem na obiad proszony... Bądź co bądź w takim salonie, choć go czuć trochę stęchlizną, — człowiek się widzi w swoim świecie i żywiole — lżej się oddycha... Wyszedłem ztąd nieco orzeźwiony.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/14
Ta strona została skorygowana.