W Wandzie tak mało jest niewieściego! a my tak wiele wymagamy. — Ożeniwszy się — musiałby człowiek pomimowoli życie en partie double prowadzić — jak starzy Rzymianie et c’est diablement couteux.
Wróciwszy z tych odwiedzin dosyć smutny jakiś, musiałem się zająć Guciem i poznać go z Iwińskiemi i Ferdynandem.. Od razu jakby dla siebie byli stworzeni, zrozumieli się i pokochali.. Cały wieczór niemogliśmy się rozstać. — Na wieczerzę hr. Ferdynand zaprosił do Belli, gdzieśmy do gry siedli.. Gucio gra jak anioł, ale dziś, co mu się rzadko zdarza, przegrywał. — Żeby też się choć zmarszczył. Admirowaliśmy jego znalezienie się — pełne taktu. — Śmiejąc się i z najlepszym w świecie humorem, nie zwracając nawet uwagi na grę, znaczną sumkę przegrał do Ferdynanda. Polubili go wszyscy.
Późno bardzo wróciliśmy do hotelu. Ja pod koniec gry, usunąłem się od stolika i siadłem z cygarem na kanapie, gdzie mnie Bella przyszła rozrywać. Biedna dziewczyna! Pierwszy raz dłużej trochę z nią mówiłem — roztropna i nie bez dowcipu. Przyznała mi się, że hr. Ferdynand ją nudzi i że się jej to życie bez przyszłości przykrzy... Radaby wyrwać się na świat większy. Gdyby trochę maniery nabrała, mogłaby na nim zrobić karjerę jak tyle innych...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/141
Ta strona została skorygowana.