mnie tak zajęła, to biedne dziecię tak osamotnione i zdziczałe...
Zarumieniona spojrzała mi w oczy. Postrzegłem na palcu jej pierścionek przepyszny z olbrzymim turkusem, obracała go właśnie na palcu i domyśliła się, żem nań zwrócił uwagę.
— To od Arji — rzekła... Prawda, turkus przecudowny! co za kolor! Ale u tego Wlascha siodła i rzędy podobnemi są sadzone. Westchnęła; siedziałem milczący.
— Pamiętasz — dodała — com mówiła w Chełmicy — na pół żartem... że gotowam się wydać za Wlascha a ciebie z Arją ożenić. Otóż wiesz, pierwsza część programu gotowa się sprawdzić.
Spojrzała w zwierciadło, poprawiła włosy...
— Wlasch szalenie zakochany we mnie. Z takiemi temperamentami południowemi nie można inaczej postępować, tylko trzymając je a distance. Jestem surową i zimną i — doprowadziłam go już do szaleństwa prawie... Waham się.
Jakoś mnie to ubodło...
— Ponieważ rzeczy w krótkim przeciągu czasu tak daleko zaszły, odezwałem się szydersko — pozwoli kuzynka, ażebym jej przysłużył się wiadomością o pochodzeniu i przeszłości pana Wlascha. Juściż ją to musi obchodzić.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/144
Ta strona została skorygowana.