kowskiego liczymy do zupełnie nam oddanych — niezmiernie się ożywił.
— U kochanej Comtesse Marie, niema, rzekł, przynajmniej niebezpieczeństwa, żeby się dysharmonijna nuta wcisnęła i swobodnie językowi cugle puścić można... Gdzieindziej u nas trzeba się oglądać, aby kogo nie potrącić i nie narazić się na nieprzyjemność.
Nawet u księżnej bywają różni... Widziałem bankierów niechrzczonych, których wpuszczają i sadzają, bo mają z nimi interesa — i nasze mieszczaństwo i kochanych braci Rusinów, z wielkiemi zębami wilczemi... i — mój Boże kogoż tam nie było! Tu człowiek jak w domu.
— Tak, odparła gospodyni, ale też się nie ubawisz ze starymi...
— Stary jestem... a oczy pani Emilji staną za wszystko.
Emilja się śmiać poczęła...
— Pedogra nie wygnała ze mnie uwielbienia dla płci pięknej, dodał hrabia.
— To prawda, że ja — mówiła stara hrabina — wolę być samotnie, niż w niedobrem towarzystwie — ale też moje kółko bardzo szczupłe.
Prałat się przysunął do S3dwestra. — Coś tam musiało być w dziennikach, czy przeciwko ducho-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/34
Ta strona została skorygowana.