Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/40

Ta strona została skorygowana.

na lekcji greckiego języka... Wydałbym ją serdecznie za mąż co prędzej — aby się swobodnie kochać w niej potem... ale dziś — wara!!...


20. maja.

Mówią, że jeden z hrabiów Rzew...., nie wiem, Henryk czy Ernest wyraził się raz w uniesieniu nadzwyczaj trafnie i dowcipnie: Je donnerais tous mes fréres, pour n’avoir pas des soeurs. Ileż razy w życiu przychodzi człowiekowi odboleć na tę klęskę — familji. Nigdy tak mocno nie doświadczyłem tego, jak dzisiaj. Niestety! Któż niema ubogiej rodziny, której się wyrzec nie może! Po kochanej mamie odziedziczyłem całą armię nieznanych kuzynów i kuzynek.
Ten nierozsądny portier w hotelu na tablicy czarnej przy każdym numerze, wypisuje en toutes lettres nazwiska! Pokazuje się, że pan Stefan Niedzielski, jakiś cioteczny, ubogi szlachcic, przeczytał moje, a że te szlaguny mają w pamięci swoje kolligacje ze znaczniejszymi domami, wpadł do mnie zrana, obcesowo, od razu do gęby... cmok... braciszku, kuzynku, kochany Adasiu. Tylkom co był usiadł się ubierać i począł moje ablucje, gdy się ta figura zjawiła. Szczęściem, że nie było nikogo, boby mnie