miluchne stworzenie i życia pełne, gdy się je bliżej pozna...
Zaczęli potem oba z Hawryłowiczem unosić się bałwochwalczo nad Wlaschem, jego zamkiem i dostatkami, tak że zamilczeć musiałem, nie mogąc im wtórować.
Gdyśmy do miasta przybyli, zapytałem Stefana, o czem z panną Arją rozmawiał tak poufale. Przyznał mi się, że ją pytał po swojemu, obcesowo i bez taktu, co też o mnie trzyma... Odpowiedź jej zdaje mi się, że skłamał — widzę mu to z oczów. Poczciwy chłopak, tak jest naiwny, że gdy mu się przypadkiem z prawdą rozminąć przyjdzie, zaraz twarz go zdradza. — Powiedział mi, że panna skromnie się wyraziła, iż poznać mnie wcale nie miała czasu i sądzić niema prawa...
Przysiągłbym jednak, że co innego dostał w odpowiedzi, ale wyznać mi tylko nie chce. Dowiem się o tem innym razem, bo poczciwy Stefan języka nie strzyma...
Piszę dziś jeszcze do Mamy, aby jej tę osobliwszą znajomość oznajmić i rady jej zasięgnąć... Co się tyczy Arji — przyznaję się, że Emilja jest mi tysiąc razy powabniejszą.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/87
Ta strona została skorygowana.