mu ją. Wlasch ma być synem naturalnym tego jakiegoś mithycznego księcia który później nie doczekawszy się dzieci, niemogąc już adoptować syna cyganki, ubocznemi drogami cały mu swój ogromny przekazał majątek. Nim to jednak nastąpiło, chłopca, gdy książę się żenić zamyślał z jakąś greczynką, pozbyto się. Wlasch puścił się na awantury, był korsarzem, kupcem, żołnierzem, na ostatek gdy majątek odziedziczył, idąc w ślady ojca, porwał jakąś żydówkę w Bukareszcie i z nieślubnego z nią związku urodziła mu się ta córka jedynaczka, którą później przyznał prawnie za swoją. Tak tedy w żyłach tej dziedziczki Chełmicy i milionów, płynie krew książęca, (a wołoskie księstwo ce n’est pas beaucoup dire) cygańska i izraelska... Sapristi! piękna mięszanina! Mój faktor zapewniał, że lekko licząc, dobra i kapitały tej szczęśliwej dziedziczki Naboba — wynoszą kilka poważnych miljonów guldenów. Suma ta na nasze czasy i okoliczności tak znaczna, że ostatecznie — gdyby młoda osoba była dobrze wychowaną, gdyby ojciec nie ciągnął się za nią, gdyby nie szły wspomnienia — gdyby — byłby to książęcy kąsek. A dla takiego jak ja hrabiego Adama — ożenić się... mogłoby odzłocić prastarą tarczę familijną...
Wołoska — cygańska i izraelska krew!! Mój
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/95
Ta strona została skorygowana.