Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

znękany na duchu — poszedłem do hrabiny Marji — zastałem ją drzemiącą — przyjęła mnie u siebie Emilja, i znowu zarzuciła pytaniami.
Podejrzewa o Arję!
Musiałem jej opisać ją złośliwie, aby się uspokoiła...
— Myślałam, że kuzynek i przyjaciel, zupełnie o nas zapomniał... marząc o tej ślicznej Arji!
— Za to należy kuzynce pokuta, bo tęskniłem tak, żem chory! rzekłem — dzień i noc...
Położyła palce na nosku, posłyszawszy wyraz ostatni, zrobiła minkę surową i potrząsnęła głową dziwnie — ażem się rozśmiał...
— Tęskniłem, tęskniłem — tęskniłem! dokończyłem...
— Bałamut jesteś...
To mówiąc dobyła rękę z rękawiczki i zaczęła się sama jej przypatrywać.
— Cóż to się stało? spytałem.
— Skaleczyłam się — palec mnie boli...
I wyciągnęła mi wszystkie pięć, a na żadnym z nich nie mogłem dostrzedz najmniejszego śladu rany...
— Niema znaku...
— Ale przypatrz że się — o to tu — tu!...
I pokazała mi — zdrowy paluszek, ale najpię-