Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

daje, by wzlecieli w ten kraj, z którego widać niebieską ojczyznę i jasne światła... empireum.
Ci biedni są chyba obłąkani i chorzy; bo jestże widok cudniej wspaniały, większy, piękniejszy, bardziej rozkoszą napełniający duszę, nad widok świata Bożego! A! jedno spojrzenie na niebiosa, na gwiazdy zdaleka nam mrugające, na zielone pola, na kwiaty, na drzewa i cały ród nasz ludzki... tę wielką rodzinę serdeczną, nie dająż już szczęścia?... Bóg wszędzie! Mógłże on nas stworzyć i posadzić w tym raju tak strojnym, tak lśniącym, tak uroczym... na nieszczęścia, cierpienia i zawody? Nie... nie, to są dzikie, chorobliwe wymysły.
Mnie tak lubo, tak rozkosznie na świecie! W sercu mojem tak pogodnie, przyszłość moja tak pewna, tak jasna; a do koła leżą, jak w ziemi bajek czarownej, skarby, skarby nieprzeliczone, tylko się schyl po nie.
Wszystkie cuda stworzenia, nie sąż to miny złote dla człowieka? Od proszku pod jego stopą, do tego drugiego świecącego prochu rozsypanego w ciemnych szafirach nocy, do barwistego motyla, do zielonego przetykanego przezroczystemi żyłki listka trawy... nie sąż to bogactwa nasze? bogactwa dla myśli i serca? A sztuki, a bozka muzyka, a ludzie bracia, a serca kobiece, a my sobie sami. Wiekiby można w szczęśliwości zapatrywania się na to wszystko przepędzić. O! krótkie nasze życie, na użycie tego wszystkiego co nam Bóg dał.
Widzę, że plotę i rzucam bez porządku przedmioty różnej i wcale nierównej wagi. Kobietę, kobietę... to arcydzieło stworzenia, winienem był położyć na początku. Tysiące poetów porównywało ją do gwiazdy życiu naszemu świecącej... Przeklęci poeci! ukradli mi bardzo szczęśliwe porównanie.