Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

jeden dla mnie, za mnie jeśli chcesz, módl się do Najświętszej Panny. Modlitwa duszę podnosi, wielkie myśli wzbudza, modlitwa w szczęściu i cierpieniu jest lekarstwem; ona przypomina wątłość naszych nadziei i nieprzebrane miłosierdzie Boże. Proszę cię, módl się. Nie wiesz jak łatwo, przez zaniedbanie modlitwy, stać się obojętnym, a potem bezbożnym, krok tylko od jednego do drugiego.
Słuchałem ją i wielbiłem, święta matka moja inaczejby nie mówiła do mnie, w jej ustach miały te słowa urok i potęgę niepokonaną.
— Będę się modlił, — odpowiedziałem, — i dziękuję ci za radę.
— A później, później, gdy się na wieki rozstaniem, — dodała, — modląc się i mnie czasem przypomnisz mimowolnie, nieprawdaż?
Jestże to przeczucie okropne, czy tylko taki jakiś stan chorobliwy jej serca, zapływającego smutkiem i obawą? Nie wiem, nie rozumiem, ale mnie to przejmuje do głębi i przestrasza.
Wrzosek najczęściej teraz u mnie przesiaduje, nawet faworytę pudlicę przyprowadza i całe godziny milczący przysłuchuje się powtarzaniu lekcji naszych. Widoczna teraz dla mnie, że udaje tylko nieuka, bo na jego twarzy znać, jak rzecz pojmuje głęboko.
Gdyśmy się posprzeczali o tekst grecki Platona, stał wryty nad nami, kąsał się za usta, żeby się z czem nie wymówić, a nareszcie machnął laską i odskoczył na drugi koniec sali... Koledzy mają go za fiksata, drwią nawet z niego, ale on to znosi jakby nie widział; ja zaś z góry im zapowiedziałem, że nadal najmniejszy, najdalszy przycinek na niego wymierzony, wezmę jak