Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/273

Ta strona została uwierzytelniona.

— Powiedz-że mi tę tajemnicę całą.
— Nie mogę.
Nic od niej dowiedzieć się nie mogłem; któżby to był taki?





1. Lipca.

Hrabia miał być wczoraj: cały dzień mówiliśmy o tem z Wrzoskiem, który zna ród, związki, położenie majątkowe, słowem wszystko, co się go tycze. Lepiej od Niesieckiego, którego w wielu miejscach prostował, wypisał mi ex abrupto, wszystkie ilustracje familijne mniemanych hrabiów: laski i krzesła, infuły i pieczęcie w ich rodzie, stosunki ze znacznymi domami litewskimi, w ostatku tajemniczą historję ostatnich dwu pokoleń. Ta była najciekawsza. Wrzosek sądzi, że Cesia pójdzie za pana O... nie mogąc się oprzeć potędze pięknego imienia; alem mu przypomniał, że przecie nie poszła za księcia, który się o nią starał.
Chciałbym tam być prędzej, żeby się dowiedzieć coś o odwiedzinach; ciekawym wrażenia, jakie pretendent uczyni. Wrzosek mnie namawia, abyśmy jechali jutro. Żal mi dobrej mojej przyjaciółki Cesi, żeby się w ręce jakiego wykwintnisia dostać miała, coby się na niej nie poznał.





2. Lipca.

Hrabia nie był! coś mu tam przeszkodziło... Podkomorzy nie bardzo się tem smuci, a Cesia się śmieje szczerze i otwarcie. Będzie czy nie? nie umieją powiedzieć sami! Znowuśmy wieczór spędzili razem z Cesią,