Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/310

Ta strona została uwierzytelniona.

jakąś myśl wielkiej księgi przyrodzenia, bez poznania siebie i wiedzy o sobie. Człowiek przeciwnie, doskonaląc się sam, posuwa z sobą czasem wiek swój i następne pokolenia ku doskonałości. Stopniami postępu człowieczego są ofiary.
Nikt lepiej nademnie nie uczuł, jak wiele kosztuje poświęcenie siebie, własnej myśli, uczucia, powinności. Czynię się zimnym, abym owiewające mnie zewsząd płomienie przetrwał nie spalony. Wreszcie, wszelkie tak zwane szczęście ludzkie, każda rozkosz ziemska, nie wiedzież za sobą odczarowania, zawodów? Wszystko czegośmy nie użyli, nie zużyli, wydaje się nam w całej glorji i jasności swej. Zyskujem ideały wszędzie.





Oddycham nareszcie, jesteśmy sami; spokój powrócił, żal zagaśnie. Nie zobaczym się więcej. Iza jedzie do Włoch podziwiać Boże twory i ludzkie arcydzieła; zapomnieć tam zawodów życia, przeszłości. Kiedyśmy się rozstawali, Cesia poczciwa płakała ściskając ją.
— Zostań z nami — mówiła — nie wiem dla czego wyrywasz się i jedziesz tak daleko? Weselej byłoby nam z tobą, tobie z nami. Mieszkalibyśmy razem i tybyś mi Juljusza rozweseliła czasem rozmową, ja nie umiem. A tak często humor traci, tak często dnie całe słowa nie przemówi! Żal mi go biednego.
— Powrócę kiedyś do was — mówiła Iza — ale nie prędko może, tymczasem pisywać będę. Obejdziecie się łatwo bez Izy, która rozweselić sama nawet siebie nie umie.