w dobro i szczęście. Jestem przekonana, że się mylisz, ale zazdroszczę ci błędu.
Ostatnich słów nie zrozumiałem prawie, takem zapłonął od tego poufałego ci, które pana, zastąpiło może przypadkiem. Pierwszy to raz w życiu obca kobieta powiedziała do mnie, jak się mówi do... kochanka!...
Potoczyłem się kędyś z marzeniami daleko, a ona uszła tymczasem... Jeśli ty to czytać będziesz, droga moja matuniu, nie lękaj się o syna, i nie myśl, że nowe jakieś przywiązanie przyszło umniejszyć to, które mam dla ciebie. Ty wiesz jak cię kocham... po Bogu pierwszą... a miłość Boga i ta druga zlały się w jedno... Przywiązanie, które czuję, które czuć mogę dla tej kobiety, z innej serca komórki wychodzi i wzmacnia wszelką miłość, a żadnej nie osłabia. Ono mnie podnosi, uzupełnia; ono jest nową siłą. Jeszcze jaśniej maluje mi się przed oczyma świat... dziękuję Bogu, że mi dał życie.
Tyle razy wspominano tę sławną Platoniczną miłość, żem nakoniec ciekawy był dowiedzieć się co o niej napisał sam nieśmiertelny filozof. Szukałem jej jak w lesie, po całej Bipontyńskiej edycji dzieł Platona i znalazłem.
Ktoby się spodziewał! Wszakci to może wymówka tylko i apologja Sokratesowych obyczajów. Gdyby nie pomawiano o szkaradę Alcybiadesa i jego, czyby był o tem pisał Plato??
W tych kilku stronicach z okoliczności napisanych,