Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

Sam nie pojmuję siebie. Możnaż kochać dwie razem kobiety? którąż z nich dwóch kocham? Nie wiem! nie wiem.





10. Maja.

Ty sobie pomyślisz, czytając to matuniu, że ja tylko trzpioczę się, bałamucę, latam, a nic się nie uczę; dziennik mój może ci to podać do myśli. A jednak tak nie jest, przysięgam ci na ojca którego nie znałem, na twoją matkę, którąm tak kochał, że umiem niepowrotny czas szacować. Nauka jest prócz tego dla mnie źródłem tylu przyjemności!
Najsuchsza jeszcze zajmuje i dotyka nas z którejś strony. A jestże taka, którąby suchą nazwać słusznie można? Suchą czyni ją chyba wykład, sposób w jaki się na nią zapatrują, oderwanie jej od tego, czego część żywotną składa. W każdej umiejętności jest wreszcie Bóg na początku, człowiek na ostatku; — ten, który wie i stwarza, i ten, który nie stworzywszy pojmuje... dwa wyrazy ogromnego szeregu istot... pierwszy i ostatni. W każdej umiejętności wyczerpanej do dna, znajdziesz wszystko, bo wszystko jest we wszystkiem, jeśli się zastanowisz surowiej. Całe stworzenie rządzi się jednem wielkiem prawem.
O moja matuniu! skarby drogie są w nauce, nie myśl abym jej miał zaniedbywać; nie lękaj się także bym Boga z oczu stracił. Nauczyłaś mnie widzieć go wszędzie, szukać go zawsze, i obejść się teraz bez Niego nie mogę... Nie myśl bym poeta, jak mnie pan Wrzosek, w listach do ciebie nazywa, dla poezji naukę rzucił.