Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętniki nieznajomego.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.
18... dnia 20. Kwietnia.

Wielka i uroczysta tajemnica — życie. Kto mi z was powie słowo tej zagadki, o którą od wieków pytają milczące Sfinksy i piramidy w piasczystych pustyniach i zielone mórz głębie i szumiące lasy nasze?... Wszystko żyje, a nikt nie wie, co życie. Każdy je tłumaczy ze swojego stanowiska, a zgodzić się dwóch nie może na jedno. Co to życie? co to życie?
A! jabym wam odpowiedział z głębi mojego serca, z wnętrzności duszy mojej... Cóż, kiedy odpowiedź młoda, ledwieby do młodszych serc zakołatała i z niemi jednogłośnie zabrzmiała; w dalszych tonach żywota ludzkiego odzywałby się ten głos pojedyńczy dziwnie piszcząco, niepojęcie dyzharmonijnie.
Życie... to wielki hymn stworzenia dla Stwórcy, to wielki widok na ludzkość, na wieki, na ludy, na światy; z wierzchołka duchowej Himalai, życie... to cudowny, słodki sen między zapomnianą przeszłością, a przyszłością do której serce bije i wzdyma się.
Czemuż, powiecie, zło i fałsz wmięszały się do tego hymnu, kontemplacji i szczęśliwego snu? Czemu?