Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.
XVIII.
BERNARDYN.


Leciałem po drodze życia jak kula działowa, szumno, przeraźliwie, kto nie ustąpił z drogi, musiał ze świata ustępować — i piękny ten wyskok skończył się w rowie.
Urywek z Mellodramy.

W lat pięć po opisanych wypadkach, (proszę dobrze uważać, że to było w lat pięć) żona pana Gustawa została szczęśliwą matką. Wydała na świat bardzo piękne dziécię, duże, tłuste i zdrowe, był to syn. Niezmiernie z niego była kontenta, Amur ze wszystkiém staruszek łaskę utracił, o burku i kanarkach słychać nawet