Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Major.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

Sylwestrowa zerwała się z kanapy i już potokiem zapytań miała ich zalać, gdy major jej przerwał.
— Proszę mnie wysłuchać... potrzeba tę rzecz utaić... Panna Jadwiga mogła pojechać do krewnych, pojechała, jużciż niepodobieństwem jest, żebyśmy jej nie znaleźli... Są na to sposoby... ale jeszcze się rozgłosi i powód ucieczki i moje staranie... przyznam się pani, że mi śmieszność na którą narażony będę, równie nie miła, jak przykrość wyrządzona pannie Jadwidze... Kombinujmy!! O moich staraniach mało kto wiedział prócz pani... bywałem w tym domu, ale często też i u pani dobrodziejki. Któż obcy zaręczyć może za to, czy miałem na myśli zaślubić pannę Jadwigę... lub pannę Petronellę?
Sylwestrowa nie dobrze zrozumiawszy, otwarła oczy; kombinacya ta niespodziana jakkolwiek pochlebna dla niej, była nieco obrażającą dla Piotrusi.
Żadnej młodej osobie nie może być miło być zaswataną i zaślubioną z rozpaczy, z gniewu i... kiedy lepiej nie można. Z drugiej strony wydanie Piotrusi, która pod sekretem miała lat dwadzieścia i kilka, chociaż broniła się od metryki jak mogła, wydanie za obywatela, który miał pałac, oranżerye... ananasarnie, bażantarnie, rządcę, plenipotenta i pisał się Jaśnie Wielmożny pan baron Dubiszewski.. nie było do pogardzenia.
— Ależ proszę majora, odezwała się Sylwestrowa, moja córka nie jest znowu tak do pozbycia się... ona może nie zechcieć...
— Wszakże to dotąd fikcya tylko, rzekł major, ja się niby oświadczam, a państwo możecie mi niby