Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.
( 99 )

mat i wszyscy odjechali do siebie.”[1]
— Śliczne! przedziwne! zawołał Pleban, przecierająe oczy, gdy Pan Walery czytać dokończył.
— Podobne bardzo do uczt za nieboszczyka Króla, dodała stryjenka.
— A cóż! i nie przyszło do bitwy? wrzasnął przebudzony Kapitan, a śmiechy rozległy się po pokoju.



  1. Ob. Notę na końcu tego tomu.