Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.
( 119 )

powiódł po zgromadzeniu, i grubym zawołał głosem: O dla Boga! a gdzież Zośka? — Śmiechy słyszeć się dały wokoło, i grube żarty odzywały się tu i ówdzie, że ledwie oczy otworzył ksiądz Pleban — wspomniał dziewczynę; ale Walery zapobiegł ile mógł temu, chwycił go, i uniósł z sobą do pojazdu.