Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.
( 121 )

trzu, lada wiatr zawieje, a będziemy zmuszeni z Kochanowskim powiedzieć:

„Wiatrem nadziane pęknęły nadzieje!„

Doznał tego nasz przewielebny ojciec Kalistrat Pleban z Mirowicz, gdy przed upadkiem swoim, marzył, iż natychmiast oddawszy synowicę, wróci do swojej Plebanii odpocząć po trudach podróży: a teraz leżał w domu zajezdnym na Krakowskiém przedmieściu, z nogą plastrami obłożoną, spoglądając kwaśno na Zosię, którą za przyczynę swego przypadku uważał.
W umyśle jego słabym, mocno tkwiły obraźliwe żarty, wycierpiane z jej przyczyny; choć dobry