Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.
( 149 )

kowałem sobie, że się będę bawić szalenie — nieznośny roskaz, niszczy wszystkie moje nadzieje.
— Wielka szkoda; odpowiedział Pan Walery z krwią zimną.
— Prawdziwie szkoda! jeszcze tobie wybaczam tę oziębłość, boś nie poznał roskoszy wielkiego miasta; ale nam to nam, mój panie! nieodżałowana szkoda —
— Nieporównana szkoda; dodał drugi wojskowy.
— Wielka szkoda! rzekł bardzo ozięble Pan Walery.
— Tobie jak tobie, zawołał piérwszy, ale nam! cośmy tu tyle zrobili konesansów! nam wypada tylko na nasz stan się uskarżać, któ-