Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.
( 156 )

— Mamże przestać czytać? zapytałem.
— Nie, bynajmniej — słucham cierpliwie do końca.
— Po kilko-dniowym marszu dano Panu Waleremu kwaterę w bardzo posępném ustroniu.
Lada żołnierz nie potrafi od razu zwrócić na siebie uwagi — mój ułan dostawszy ciemny pokoik w kącie officyn, bez książek i towarzystwa nudne od dni kilku pędził godziny. Umiał on cenić tę łaskę, że go przecię we wsi nie postawiono, ale odosobnienie, znaczące trochę pogardy, mocno bolało jego duszę. Człowiek nieprzyzwyczajony do podobnych poniżeń, z wielką przykrością je znosi; ale nie zapędzam