Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.
( 165 )

nie — podłość mię nigdy nie skazi! dodał z nową mocą.
— Nie nazywaj to podłością, że cię potrzeba zmusza do milczenia, bliźni jest drugim, ty wprzód o sobie musisz myśleć — ale, nie trać czasu, mów, mamże zedrzeć to pismo, lub na mocy jego wyzuć ciebie i twoją matkę —?
— Drzyj! rzekł zdobywszy się na ten wyraz młodzieniec, gdyby nie matka, gdyby nie to, że jej wszystko poświęcić muszę — pokazałbym, iż....
— Mamże zedrzeć, lub użyć? przerwał niespokojnie Wagleer.
— Drzyj, powtórzył młodzieniec, przyrzekam milczenie. — Zaledwie