Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.
( 186 )

chodzących słyszeć się dają, krzyżują się przed gankiem pojazdy, wołają o sanki, latarniarze uwijają się szybko z migającym światełkiem; Walery z przyjacielem jadą na Redutę. W nowym stroju ukazują się damy przybyłe z teatru, a przy świetle gęsto poustawianych świéc, połyskują kamienie, muśliny, drogie suknie i wdzięki zgromadzonych piękności — Ileż tu oczu śledzi wejrzenie kochanka lub kochanki, ile rąk ściska się nieznacznie w polskim tańcu! ile tu krytyk, złośliwych uwag, uszczypliwych żartów, gładkich pochlebstw i przymówek — zliczyć nie można!
Bije piérwsza, zaczynają drzemać muzycy, zwolna już tylko wodząc