Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.
( 224 )

ła Panu ukłony; spodziewam się, że słyszałeś o jej zamęzciu.
— Słyszałem, zcicha odpowiedział Walery.
Ślicznie jej w czépku, i do tej pory bardzo szczęśliwa. Wspominała mi o Pańskiém spotkaniu na drodze do Lublina, a wiem zkąd inąd, dodała z uśmiechem, żeś się Pan nią dosyć zajmował.
Nie mógł w swojej głowie znaleść odpowiedzi Pan Walery, ani też Julja jej oczekiwała, bo natychmiast mówiła dalej.
— Mąż jej ma Pana w tych dniach odwiedzić.
— Bardzo mu będę wdzięczny — Jakże Pani przepędziła zapusty?
— Wybornie! była tu Zosia; wie-