Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/245

Ta strona została uwierzytelniona.
( 239 )

o siebie samego, ale o kilka drogich mi osób szczęście się starać. Ale znowu pozostać na przestronnym świecie samemu jednemu, nie mieć nikogo, ktoby smutek podzielił, ktoby szczęścia kosztował razem, nie zostawić przy śmierci ani jednej duszy, któraby za nami łzę niezmyśloną wylała, dozwolić nakoniec uwiędnąć sercu, stworzonemu do tkliwych uczuć, dostrzegać bezprzestannie brak jakiś drugiej duszy i istoty mogącej dzielić uczucia, tak silnie żądające podziału: jest to przykro i bardzo przykro.
Po tej uwadze przyszła na myśl Waleremu młoda jaka, roztrzepana, rozrzutna, zalotna i wietrzna