Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.
( 19 )

stuliwszy łapki i uszy, okryty lśniącém futerkiem. Dwa więdniejące sérki z kminem dowodziły staranności gospodarza. Na lewo nakoniec były drzwi wpół otwarte do drugiego pokoju — Przychodząc wreszcie do głównego przedmiotu, powiedzieć muszę, że w samym środku pierwszej izby siedział Pan Walery i Ks. Pleban, mało mówiąc, lecz spozierając po sobie dość szczególnie — Przewielebny się krzywił, podróżny nie wiedział w co zadać, jak to powiadają, słowem oba byli w najprzykrzejszém położeniu. Rozmowa wlokła się jak najpowolniej i przerywanie, i już tak dobry kwadrans wysiedzieli, gdy myśl szczęśliwa przyszła do świętej gło-