Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.
( 258 )

niem: Cesio! zawołał. Była to młoda jeszcze kobiéta, przyjemna blondynka, z rumianą, wesołą twarzyczką i ślicznemi niebieskiemi oczyma. Trzymała ona za rękę pilnie przypatrującego się mnie chłopczyka, i na większe jeszcze moje podziwienie, bardzo piękną francuzczyzną mówiła do męża. Nie mogłem sobie pomieścić tego w głowie i sam siebie pytałem: czyż to ta sama Cesia?
Tymczasem oznajmił mi uprzejmy gospodarz, iż koniom odejść kazał do stajni, i prosił, abym u niego dzisiejszy wieczor zabawił.
Zezwoliłem na to bardzo chętnie, żeby się lepiej całemu domowi przypatrzyć; a gdy rozmawiam