Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.
( 46 )

dyni je pielęgnuje, bo goździki, heliotropy, róże, hortensije i mirt pełny, były w najlepszym stanie — Z drugiej strony widać było pokój sypialny, do którego posuwać się nie śmiem, ażebym uśpionego gospodarstwa nie pobudził.
Na przeciwnej domu stronie, przy gasnącej świécy, pisał rachunki jakieś Wagleer; dwaj zaś młodzieńcy zasypiali po podróży. Piszący zdawał się natężać wszystkie siły swego umysłu, iskrzyły mu się oczy, na czole wytężały się żyły, ręce drżały z pośpiechu, a ślepy tylko chyba nie dostrzegłby w rysach jego twarzy jawnych dowodów wewnętrznego poruszenia, niespokojności i rostargnienia.