Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Walery.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.
( 70 )

strzegając podróżnego, zaświeć jegomości świécę do alkierza. Jeszcze raz ciekawém okiem rzucił Pan Walery po tej izbie, gospodyni od stóp do głów go oglądała, gospodarz obojętnie przyłożył drewko na komin, a Antek przecierając oczy wyniósł świéczkę, zapalił ją u ognia i zaniósł do alkierza, dokąd poszedł i nasz podróżny i siadł za czystym i świeżo zmytym stołem. Nie daleko od niego stało łóżko okryte pierzyną, nad nim wisiały zadymione obrazki i krzyżyk, dalej zaś nieco, mundur, czapka, zardzewiały pałasz, krucica i kilka wianków od Bożego Ciała, na pobielonej zaś desce u sufitu był wykopcony krzyż dla odpędzenia złych duchów.