brego tonu miało pretensye, przebierało się po niemiecku, albo raczej po francuzku, bo to co się u nas zwało niemieckiem, Niemcy z Francyi zapożyczyli.
Namawiano i Sobka, ażeby perukę włożył, szpadę przypiął i w pończochy się ustroił, ale tego on uczynić nie chciał, już przez samą pamięć na ojca nieboszczyka, i przez wzgląd na starego Grzymałę, któryby go w tej metamorfozie nie poznał.
Oprócz pięknego stroju, w koniach począł się kochać cześnikowicz, a że i w tem mu się szczęściło, przychodził do nich bez wielkich kosztów i miał dosyć a pięknych.
Więc i Trzcieniec teraz inaczej zaczął wyglądać, bo się i tu polepszyło, inwentarz urósł, piątego chłopa osadzono na pustce, ugory orać zaczęto.
Ze starym dworem tylko nie wiedzieć co począć było, zbyt długo opuszczony, reparacyi gruntownej jużby nie wytrzymał, obalić go nie chciał za nic Sobek, i popodpierawszy a parę izdebek schludniej urządziwszy, Grzymale w nim wygody wszelkie zapewniwszy, dojeżdżał niekiedy, aby sobie dawne przypomnieć czasy.
Oprócz Motruny, której się zmarło, i Pryśki, którą, którą wziął Antoszek od Borzobohatego Niemowa po dawnemu i Grzymała deptali ścieżki stare. Pan Adam gospodarzył, chodził, gderał, o ile mu wiek jego pozwalał. Czasem nawet do Kaplonosów dojeżdżał, aby tam na ekonoma naglądać, bo Sobek więcej przy dworze, na koniu, w pałacu i za sprawami pańskiemi się kręcił, niż swoich mógł pilnować.
Szczęściło mu się, lecz jak najczęściej bywa, pomyślność zazdrosnych i nieprzyjaciół robiła. Oprócz
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan na czterech chłopach.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.