Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan na czterech chłopach.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

nie gniewać; ale gdyby się godziło i gdyby nie księżna, jednejbym tu nie był godziny.
Na drogę do miasteczka wywiódłszy Sobka, Korotyński tu mu się przyznał, iż miał polecenie namawiać go do zostania.
— Sumienie mi tego nie dozwala czynić, chociaż, możebyś waćpan i dał tu sobie radę; ale w ekspektatywie mamy, że książę nie pociągnie, a hetman lub syn jego miecznik, zajadą Białą zaraz, i dawny dwór na cztery wiatry rozpędzą. Ja moje węzełki trzymam w pogotowiu.
Po tej rozmowie nie pozostawało już nic, tylko przebrawszy się do domu co rychlej uciekać, aby na nowe nie być narażonym nalegania. Tak też Sobek uczynił.
Odpoczywał w Trzcieńcu, nie spodziewając się aby te odwiedziny w Białej jeszcze skutek jaki ściągnąć miały, gdy fortuna, która się kołem toczy, przeciwko niemu je w dziwny sposób obróciła.
Doniesiono panu Bystremu, iż odprawiony ów przez podskarbiego, łaskami jego osypany szlachcic, zaledwie do domu przybywszy, natychmiast się udał do Radziwiłłów, u nich przeciwko niemu szukając protekcji i do służby się chcąc zaciągnąć.
Natychmiast z tem pobiegł do Terespola pan Bystry, i wystawując to jako zbrodnię i czarną niewdzięczność, tak podskarbiego poruszył, iż natychmiast nie pytając nic, kazał Sobka z Kaplonosów wyrzucić precz, ekonoma tam posłać, zająć wszystko, i chociaż dzierżawa roczna była zapłacona, bez żadnej bonifikacji eksmittować.
Uradowany tem pan Bystry, nie czekając dru-