Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan na czterech chłopach.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

przeniósł. Trzcieńca się jednak, choć nieintratnego, pozbywać nie chciał, i Niemowa stróżąc przy dworze, lat jeszcze kilkadziesiąt łuczywo i drewka rąbał, aż póki raz na wyżkach w sianie nie znaleziono go uśpionym na wieki.
Domyśleć się łatwo, iż małżeństwo zawarte z tak trwałego przywiązania, szczęśliwem być musiało. Pan Bóg jednak nie dał mu się cieszyć potomstwem, i po Brochwiczu Sobku, ostatnim z rodu, nie zostało potomstwa.
Paprocki mawiał, że zresztą o rozrodzonych familiach w tak obszernem królestwie, trudno mu wiedzieć było, i my też nie umiemy powiedzieć, azali się gdzie jaka gałązka szczepu tego nie uchowała.

KONIEC.