Pomimo tych starań i zabiegów, w przejażdżkach swych, przysłuchując się, co szlachta o przyszłym sejmiku i o podskarbim mówiła, mógł zawczasu zmiarkować, że z marszałkowstwem Fleminga na sejmiku kłopot będzie niemały. Nie taił tego przed Morochowskim, lecz flemingowscy przyjaciele olśnieni znaczeniem i potęgą swojego pryncypała, wierzyć złym wróżbom nie chcieli. Sam podskarbi, który z panami nawykł był się obchodzić tak, jak i Czartoryscy, lekceważąco i dumnie, ani przypuszczał, by ubożuchna szlachta śmiała mu się opponować.
Familia naówczas i adherenci jej wszechmocnymi się sądzili.
W poniedziałek, jakoś ku końcowi Sierpnia, sejmik się miał w Brześciu agitować, a już w wigilię szlachta zastępami całemi zewsząd się do Brześcia ściągała. Terespol też tego dnia pełniuteńki jej był i w pałacu drzwi się nie zamykały, a marszałek dworu Maliszewski, Antoniewicz, Morochowski i sam podskarbi szlachtę częstowali i umawiali się na dzień jutrzejszy.
Wojewoda brzeski Karol Sapieha, który chciał pozyskać Fleminga, bo go był przeszłego sejmiku naraził, nie przybywszy w porę, sam też do Terespola zjechał, z zapewnieniem, iż zagajając narady, podskarbiego do laski przedstawi.
W górze między pannami, zdawało się wszystko łatwem, a tak do przeprowadzenia niewątpliwem, iż Fleming ani przypuszczał, aby mu szlachta czoło stawić miała. Wojewoda grzeczny a pyszny pan, choć Sapieżyńskiej buty dawnej dużo się ukróciło po Olkienikach, zawsze w znaczny wpływ swój wierzył, podskarbi zaś w Czartoryskich i własną potęgę.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan na czterech chłopach.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.