Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan z panów.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

miasta wyciągnąć. Mniej więcej gromadziła się tam cała szlachta okoliczna, a zapusty obiecywały być bardzo wesołe. Mężczyźni zwykle wiodący rej w sprawie zabaw, gospodarze honorowi i rzeczywiści balów i pikników, już wszyscy byli od dawna na placu. Karnawał poczynał się od narad nad rozkładem zabaw i ich porządkiem, narady wymagały schadzek, — schadzki ciągnęły za sobą obiady, a po nich następowała prawie zawsze gra dosyć niekiedy gruba. Mniej więcej wszyscy ci panowie byli dla samego zabicia czasu graczami namiętnymi, bawili się więc, jak nie można lepiej, nim zabawy dla żon i córek nadejść miały.
Do tych parties fines i wieczorków przy wiście, beziku, ekarte, djable i sztosie staroświeckim, hr. August nigdy nie należał.
Pułkownik na nieszczęście z wojskowego życia wyniósł wiele złych nałogów i, choć się od gry wstrzymywał, wciągnąć się w nią dawał, zaglądał więc czasem do eleganckiej knajpy.
Augustowi jego uchylanie się od towarzystwa miano wielce za złe.
— Gra rolę magnata! nie raczy! Dla niego myśmy za mali ludzie! — powtarzano z przekąsem.
Toni występował już otwarcie przeciw pyszałkowi, Sławek mu półgębkiem wtórował — inni potakiwali. Sarkano, szukając tylko zaczepki, powodu, okazyi, aby módz otwarcie wystąpić. Śmielsi odzywali się, że wartoby go nauczyć rozumu.
Stronienie od zabaw i towarzystw tem więcej było uderzającem, że hrabia który we wszystkich stowarzyszeniach pożytecznych, dobroczynnych — czyn-