Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan z panów.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.


Była wiosna. — Kilka miesięcy upłynęło od przybycia hrabiego Augusta do owej rezydencyi w Augustówce.
Niewłaściwie może było imieniem tem chrzcić stary pałacyk, za czasów Stanisława Augusta wzniesiony tu przez dziada hrabiego, który to samo imię co on nosił, wśród założonego przezeń także dosyć ładnego ogrodu. Była to, jak wiemy epoka, gdy się wielce w naturze i ogrodach a dzikich promenadach kochano. Później pałacyk i ogród na długo zostały opuszczone. Utrzymywany był wprawdzie z pewnem staraniem o zabezpieczenie go od zupełnej ruiny, ale przez ciąg lat wielu ucierpiał niezamieszkany.
Nie był on nigdy wystarczającym dla licznego dworu pańskiego i mnogiej rodziny, ale też spędzano w nim dawniej tylko parę miesięcy, gdy pańska fantazya ściągała tu magnata.
Kilka pokojów i salka na dole, tyleż na pierwszem piętrze, mansardy dla służby, sutereny na składy i kuchnie, oficyna murowana składały z domkiem ogrodowym nieopalonym całe pomieszczenie...
Ogród chociaż zdziczał trochę, rozrósł się też, postarzał, co mu przyczyniało piękności — ale w pałacyku wiele naprawić było potrzeba. — Musiano dawać nowe posadzki, odnawiać poopadałe stukaterye, wstawiać spróchniałe okna na nowo.