kał mężną i zacną niewiastę, którą wszyscy szanowali.
Poszanowania tego nikt jej nie mógł odmówić a pomimo to krzywiono się na panią Szamotulską. Nazywano ją dumną i dziwaczną. Nie dawała balów, nie wyjeżdżała z domu prawie, unikała towarzystwa, była oszczędną, wszystko to za złe jej miano. Wychowała też córkę ekscentrycznie. Mówiono, że chyba z panny Niny chciała guwernantkę zrobić, że ją niezmiernie uczono starała się wykształcić, a przy tem salonowego poloru nadała jej jakieś obejście się, które znajdowano mauvais genre. Śmiano się i z tego, że zajmowała się szkółką i ochronką we wsi, gospodarstwem, ogrodem, że chodziła swobodnie, sama, że miała gusta, jak się wyrażała hrabina S. — ordynaryjne.
Miano i to za złe Szamotulskiej matce i córce, że dwóch młodzieńców złotych, co się stręczyli do panny Niny, odprawiono z kwitkiem.
Słowem Szelchów nie był w łaskach ogółu, lecz nie zdawał się też o nie wiele troszczyć. Hrabina Marya jednego poobiedzia skromnym powozikiem pojechała do sąsiadki.
Nina z matką siedziały w ganku od ogrodu nad książkami i robotą, gdy niespodziani ci goście przybyli. Wszędzie indziej hrabiego Augusta przyjmowano z takiem nadskakiwaniem, wysiłkiem grzeczności, z taką wdzięcznością i pochlebstwy, iż to go zrażało niemal od ludzi, pani Szamotulska i jej córka ani na chwilę nie zakłopotały się, nie zmieniły tonu i nie okazały, ażeby ich grzeczność sąsiedzka nadzwyczaj
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan z panów.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.