ność jasnego rozpatrywania się w interesach zawikłanych — skuteczną dał radę pani Szamotulskiej do utrzymania się przy Szelchowie.
Jeden folwark leżący na skraju potrzeba było poświęcić i kawałek lasu, aby resztę oczyszczoną ze zbytnich ciężarów zachować.
Plan był tak jasny i do wykonania łatwy, iż p. Szamotulska zgodziła się nań. Ludzie zainteresowani usiłowali jej wprzódy dowieść, że taki podział majątku był niemożliwy, hr. August przekonał się, iż stosunkowo był nawet korzystny.
Węzłem więc wdzięczności też związały się dwa domy sąsiedzkie, a hrabiego o żadne widoki na pannę Ninnę posądzić nie było można, gdyż często oddalał się z domu, rzadko bywał w Szelchowie, a stosunki jego miały cechę przyjacielską, poufałą, i żadnej zalotności i zalotnictwa z obu stron dostrzedz w nich nie było podobna. Panna Nina przyjmowała hrabiego wesoło, nie rumieniąc się, nie mięszając, w oczy sobie patrzyli śmiało, nie szukali samotności do rozmowy, i to co mówili, głośno przy tysiącu osób powtórzyć się mogło.
A jednakże dla Szelchowa przyjaźń hrabiny stała się potrzebą i warunkiem życia, a w Augustówce po dwu dniach tęskniono za Szamotulskiemi, gdy ich nie widziano.