Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan z panów.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

schował, a pani Neida stanęła wśród salonu w pochodzie przezeń — osłupiała.
Wiedziano, iż hr. August zwykle nie tańcował, zaproszenie to nabierało ogromnego znaczenia. Osoby mniej świadome stosunków domyślały się więcej, niż było. Trącano się łokciami, szeptano.
Po pierwszem wrażeniu ochłonąwszy, hr. Witowa natychmiast odzyskała całą swą powagę i jakby obojętność, ale serce jej biło tak, że ręką je niepostrzeżenie przycisnąć musiała, aby jej nie zdradziło.
Toni w chwili, gdy się to stało, znajdował się w drugim pokoju, pierwszą wiadomość na ucho otrzymał od żony i o mało w dłonie z radości nie uderzył. Spojrzeli sobie w oczy z porozumieniem.
— O! ta Berta! ta Berta!
Zwycięztwo złotowłosej dzieweczki zdawało się być zapewnione.
Pierwszy krok zawsze najtrudniejszy — w mazurze — ah! ileż się to małżeństw kojarzy. W przestankach ile sobie powiedzieć można; a dwanaście par, gdy taniec umiejętnie jest prowadzony, ile godzin może wywijać w mazurze, który tak ducha podnosi.
Toniowi na myśl przyszło hrabiego zmusić do wypicia paru kieliszków starego wina węgierskiego a miał takie, które ogień w ludzi wlewało. Środek to był zbyteczny może, może pospolity, bo oczki tancerki nad wszelkie wina więcej miały w sobie odurzającej siły — ale i najbłachszemi pomocniczemi środkami rozumny strategik nie gardzi.
Berta z talentem nadzwyczajnym strzegła się okazać, iż tryumfuje lub że do tego zbytnią przywiązuje wagę, poszła z hr. Augustem ze swego krzesła