żył sobie dostatnio. Czyż to tu w Nieświeżu takich rezydentek braknie, coby się rade za mąż wydały, aby stare regestra grzechów pokryć małżeńskim kobiercem? To go ożenić!!
— No! no! rzekł książę smutnie... mnie się zdaje panie kochanku, że on i od żony by się wyrwał, aby mi tu na karku siedzieć, panie kochanku!
Na tem się rozmowa skończyła, bo już przyszła była godzina księcia, o której zwykle do sypialni odchodził; nazajutrz pojechaliśmy do Nalibockiej puszczy: po tem książę fabrykę szklanną oglądał, gdzie mu właśnie ogromną wannę leli z niebieskiego szkła do kąpieli.
Rozmowy tej zdało się mało kto zapamiętał, i nic z niej nie wyszło, ale w Nieświeżu było tak, iż ci co kochali księcia jegomości, słowu jego najmniejszemu na ziemię paść nie dali... ani o niem zapomnieli. Czego sobie książę życzył, musiało się stać, chyba by cale niepodobnem było...
Tymczasem Krzyski po swojemu kręcił się we dworze...
Jakem powiedział wyżej na rezydentach w Nieświeżu i na rezydentkach też nie zbywało cale. Kobiet dwór był pełen z dawniejszych czasów jeszcze po matce i po siostrach księcia pozostałych, wychowanek, krewnych, służebnych, szlachcianek dobrego nawet rodu, uboższych, majętniejszych, młodych, starych i było w czem wybierać. Małżeństwa pod wysoką protekcją księcia kojarzyły się nieustannie. Młodzieży nie brakło, starzy też na ów lep niewieści brać się dawali, mało który miesiąc upłynął, żebyśmy na weselu nie potańcowali. A trzeba wiedzieć, że gdy która z panien ze dworu za mąż szła, naprzód często gęsto brała posążek, albo pensję, albo dożywocie, albo wieś zastawą, w najgorszym razie wyprawę i pod poduszkę coś, a wesele odprawywano w zamku. Książę zawsze rolę starosty na siebie przybierał, uczta wspaniała z tańcami, pijatyka i teatr i bal... a czasami jeszcze przenosiny sprawiano.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.