Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

ażeby jego myśl, rzucona obojętnie, takich zawikłań miała być powodem. Nie wiedzieć co było począć — a szlachcica musiano się pozbyć, bo książę go znielubił i humor mu się popsuł. W Nieświeżu zaś od tego humoru pańskiego zawisło wszystko; gdy książę wesół był, rosły każdemu rogi, dwór aż tętniał od wesela; gdy na pańskiej twarzy chmura wisiała, jakby wszystkich kirem oblókł.
Cierpiał więc każdy na tej komplikacji i wszyscy na nią rady szukali. Książę już w owym czasie nie pierwszej, ba i nie drugiej był młodości, rozmaite dolegliwości czuć się mu już dawały, dokuczała pedogra, o której wszakże mówić nie było wolno, wzrok się mocno popsuł, choć go książę ani czytaniem ani pisaniem nie nadużył, nogi czasem odmawiały posługi, a otyłość czyniła ociężałym. Mimo to wszystko, jak za młodych lat, kiedy się w księżnie Tarakanów, w ks. Kingston i w innych wielu a wielu kochiwał, tak i teraz przychodziły mu niewinne fantazje i wspomnienie młodości. Zwykle się ono na tem kończyło, że uboga panienka, której sława przez to na żaden szwank wystawioną nie była, została wyposażoną, wydaną za mąż, a nowy buziaczek wzdychania był przyczyną. Śmieli się z księcia krewni, żartowały siostry, napominał ks. Katembrink kapelan i spowiednik, ale to nic nie pomagało.
Wszystkie te panie i panienki, w których się książę jegomość choćby przez jeden wieczór kochał, zawsze potem w wielkich u niego były łaskach; nie trafiło się jednak, ażeby do której po długich latach, jak teraz do panny Zoryny Piskulskiej, powrócił. Prawda, iż to były amory młodości, owego szczęśliwego wieku co wszystko ozłaca, i że, jak ludzie opowiadali, daleko jakoś dłużej trwały i mocniej zbliżyły osoby, tak że familja lękać się zaczynała, ażeby książę wojewoda, zakochawszy się, mimo woli rodziny mezaljansu nie zrobił. A trzeba było znać Radziwiłłowskiego domu powagę, ażeby sobie wystawić, za jak straszną rzecz uważano ożenienie magnata z prostą szlachcianką.