Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

wała, szeptała, pluskała w ręce, uchodziła, powracała i dowodziła coś i sprzeczała się, a po kwadransie tej komedji puściła Krzyskiego jak po gorącej łaźni. Odszedł skonfundowany cały prosto w kąt i zaszył się.
Książę, który z Puzyną, jenerałem Fryczyńskim i kilku obcemi gośćmi rozmawiał, widział tę całą scenę. Znać było nawet, że go niecierpliwiła, zżymał się pokilkakroć, a gdy Różyczka odeszła od innych pań, w kilka minut i książę się za nią powlókł.
Ta już siedziała przy krośnach, jak gdyby nigdy nic nie zmalowała.
— Panno Różo! odezwał się książę.
Co, książę pan każe? spytała podnosząc główkę z twarzyczką niby posępną i poważną a chłodną.
— Czy i waćpanna się w Krzyskim zakochała? panie kochanku.
— Nie, mości książę, jeszcze nie — odezwała się dzieweczka — ale wiedząc, że w. ks. mość chcesz się go pozbyć, myślę mu proponować, aby się ze mną ożenił, tobyśmy razem ztąd precz poszli — i — dodała cicho — i księciu by nic nie przeszkadzało... admirować muszki i róż panny Piskulskiej. To rzekłszy, głowę spuściła nagle na krośna i szyła dalej. Książę ręce w tył założywszy, wargę odstawił i stał ponury...
— A kiedy też już i komary mnie kąsać zaczynają — panie kochanku... szepnął jakby do siebie. Ta szyła bardzo pilno ze spuszczonemi na krośna oczyma.
— A co pannie Róży do tego? zapytał po chwili.
— Wszystkim nam na sercu, żebyś książę był wesół i zdrów — zawołała nie podnosząc oczu — więc i ja pracuję dla dobra powszechnego, ratując księcia jegomości. Przecież by mi książę powinien być wdzięczen za to, że się poświęcam dla niego. Gotowam pójść za Krzyskiego.
— A to już epidemja jakaś! panie kochanku! śmiejąc się zawołał książę, którego to rozweseliło — ale wie panna, nie myślisz tego co mówisz.
— E! dla czegóż nie? dla czego? rezolutnie poczęła Różyczka — jestem uboga dziewczyna, książę mi