Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Papiery po Glince.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

wysiada kobieta staroświecką modą ubrana, dobrze niemłoda, twarz pomarszczona, figura przygarbiona, nie ładna, ale wyfiokowana śmiesznie, i różem i bielidłem. Przypatrzywszy się, znać było, iż niegdyś może była piękną, ale z tego mało co zostało... Tylko w oczach sprytu wiele. Książę jej rękę podał i na pokoje wprowadził, jenerałowa się przywitała, kłaniała się, dygała, ale mówiła mało... U stołu niewieleśmy też rozmowy słyszeli bo stół był długi a mówiła cicho. Dopiero powstawszy, kiedy ją posadzono w sali na honorowem miejscu, ten i ów się zbliżał, podsłuchując rozmowy, bo się też jakoś ośmieliła i rozgadała.
Oczyma też rzucała tu i owdzie po twarzach, szczególniej męzkich, jakby sobie do upodobania kogoś szukała. Ale się starej babie nikt zalecać nie myślał... Z jenerałową mówiąc utyskiwała straszliwie, iż jej bardzo przychodzi trudno zarządzać obszernemi włościami, że ją oficjaliści okradają, że straty ma znaczne, że majętności dzierżeć nie kobiecej głowy rzecz.
A wtem książę, który stał podle, ozwie się: Boć też, pani kasztelanowa, powinnabyś pomyśleć sobie o towarzyszu, a przyjacielu, któryby ją, panie kochanku, w tem wyręczał.
Ta zaś rzecze głośno.
— Albo to łatwo, mości książę — znaleść sobie przyjaciela? Jeszcze póki się było młodą a gładką — co innego.,. a teraz...
Pokiwała głową — książę Wojnarowicza trącił łokciem.
— Nie żonaty jesteś — rzekł a coś pomyśleć by o tem! Wdówka jeszcze nie bardzo zwiędła... a majątek pański...
— Ja już do tych funkcyj kandydatem nie jestem... odparł się Wojnarowicz... nabrałem dość grochowych wianków.
Wieczór po strzelaniu do celu i różnych figlach, książę do siebie na miód zaprosił. Miód to był co go tam drożej ceniono niż najstarsze wino, istny nektar,